Saturday, 27 April 2013

dziecko moje

Piątek 12 kwiecień -  skacze przez skakankę-kabelek króciutki, bardzo żywiołowo.
Na łyżkę stołową kładzie puzla i usiłuje go przetransportować na drugi koniec pokoju - poziom bardzo początkujący.
Wspinanie po prętach na placu zabaw to teraz pestka.

Niedziela 14 kwiecień - nazbierałyśmy stokrotek - wielkie szczęście. A potem jeszcze patyków i torbę kamyków z okolicznych ogródków.
Zwiało nam czapki z głów, znak że lepiej być w domu.

Poniedzialek 16 kwiecień - spacerujemy w wichrze i zimnie. Obok pierwszego placu zabaw  przeszła lekko zwalniając krok, przy drugim zorientowawszy się że obrałam kierunek sklep, bez słowa padła na ziemię płacząc najżałośniejszym płaczem. Takich scen jescze córko nie było.

Niedziela 28 kwiecień - zauważyła pojazdy, zwierzęta, okręty... napędzane monetą oraz automaty z kulkami, piłkami, zabawkami itp rozsiane po mieście jak psie kupy. Wyłapuje nawet te których wzrok nie powinien siegnąć. Któregoś dnia wyjdę ze sklepu razem z taką ciuchcią albo innym kaczorem.


Oraz:
Potrząsa głową i dotyka włosów po zdjęciu czapki, żeby się ładnie ułożyły. A dzisiaj jeszcze poprawiła ubranie i poprzeglądała się w lustrze.
Poproszona call daddy, powtarza moje słowa i leci po ojca. Bo teraz Klara cały czas biega.
Mówi pinguin, piesek how how, kici miał miał, meee na widok kozy.
Rozumie i akceptuje moje wyjście do pracy, oddaje mi kartę, 100 razy woła pa pa i kiss kiss.
Pakuje się do łózka taty co rano, ale przedtem ściąga sama kapcie.

No comments:

Post a Comment